8/02/2014

Gwiazda, Serce Łabędzia, Tehanu

Cześć!
  Tym razem jestem już skończyłam czytać i zaraz biorę się za recenzję "Tehanu" Ursuli K. Le Guin. A recenzja czeka od wczoraj. Do tego kończąc jedną książkę od razu wzięłam się za drugą. nadrabiam to, ze tak długo nie czytałam, nie lubiłam czytać. Mam wiele książek do nadrobienia, a tym razem wzięłam się za "Drużynę Pierścienia". Książeczka trochę dłuższa niż ta, ale na pewno także ją zrecenzuję w przyszłych postach. A teraz do rzeczy.
  "Tehanu" to czwarta książka z cyklu Ziemiomorza. Z samą serią książek spotkałam się już jakiś czas temu. Dwa lata temu przeczytałam pierwsze trzy książki, a potem zaczęłam tą. Jednak wtedy pojawił się problem. Czytałam tylko w tramwaju, w wolnej chwili, a że zaczynałam nową szkołę, która stawiała przede mną kolejne wyzwania wiele nowych obowiązków, nie skończyłam jej. Wszystkie cztery książki miałam wypożyczone z mojej biblioteki na raz (inaczej się nie dało) i trzymałam je już drugi miesiąc. Nie skończyłam "Tehanu", ale mimo to oddałam książki do biblioteki. Teraz, gdy w lipcu chodziłam po antykwariatach znalazłam ją. Była w naprawdę dobrym stanie, dlatego postanowiłam ją wziąć razem z następną częścią - "Innym wiatrem" i  na nowo zaczęła się moja przygoda razem z Ziemiomorzem.
  "Tehanu" zaczęłam czytać od początku. Niewiele pamiętałam z wcześniejszych części, jednak z każdą stroną przypominałam sobie więcej akcji i kojarzyłam coraz więcej imion oraz faktów. Na nowo odkryłam tę książkę i naprawdę się w nią wciągnęłam. Gdy pierwszy raz czytałam ją w pośpiechu uciekało mi naprawdę wiele wątków, które okazywały się kluczowe do zrozumienia książki, dlatego nie od razu mi się podobała i trochę bałam się do niej wrócić. Teraz nie żałuję, że zajrzałam do nie z powrotem.
  Historia tym razem nie toczy się wokół znanego i kochanego Geda, wielkiego czarownika, arcymaga itd. Tym razem naszą uwagę przykuwa dziwna, nikomu nieznana dziewczynka, która została tragicznie okaleczona przez swoich rodziców i pozostawiona na pewną śmierć. Jednak z pomocą przychodzi jej Tenar, dawna strażniczka grobowców Antuanu i postania się ją zająć, tak jak opiekowała się własnymi dziećmi. Dziewczynka uczy się żyć w normalnym świecie, mimo że nie jest jej łatwo odnaleźć się wśród otaczających ją wydarzeń. Okazuje się jednak, że jest zupełnie kimś innym niż moglibyśmy się tego spodziewać.
  Jak już wspomniałam na nowo odnalazłam się w tej książce. Dawno nie przeżywałam tak toczącej się akcji i przygód. Wiele razy łza zakręciła mi się w oku, bo czułam realną więź z bohaterami, którym działa się krzywda. Żadna z książek z tej serii tak na mnie nie wpłynęła. nie wiem z jakiego powodu. czy jest po prostu lepiej napisana, czy czytając poprzednie części nie dojrzałam jeszcze do tej literatury? Nie wiem. Nie mówię, że tamte książki mi się nie podobały. Podobały mi się. Nawet bardzo, ale odbierałam je na zupełnie innej płaszczyźnie niż tą i (prawdopodobnie) poruszały inne tematy. Od tego czasu we mnie zmieniło się też to, że trochę obeznałam się wśród książek i jestem w stosunku do nich bardziej krytyczna. Książka musi być naprawdę dobra, abym oceniła ją powyżej siedmiu czy ośmiu w skali do dziesięciu, a kiedyś przychodziło mi to bez większego problemu. Ale wracając do samej książki.
  Bardzo spodobało mi się podejście Ursuli K. Le Guin do smoków (tak, znów podejście do smoków, tak jakoś mam), bo nie jest typowe. Duża część autorów nie zastanawia się nad tym skąd się wzięły smoki, jak powstały, czy zostały stworzone, dlatego też zwracam uwagę gdy jest inaczej, tak jak w tym przypadku. Okazuje się, że smoki i ludzie dawno temu byli sobie bardo bliscy, a wręcz stanowili jedność. Z biegiem czasu część z nich zaczęła przykładać większą wagę do ziemi, majątków, a inna zachwycała się lotem i nie obchodziło jej gromadzenie dóbr w czasie życia i właśnie wtedy zaczęli wyodrębniać się ludzie i smoki. Bardzo podoba mi się wizja tego, że kiedyś mogliśmy być ze smokami jednością, a jeszcze bardziej przypadło mi do gustu to, że do tej pory można znaleźć stworzenia, które wyglądają jak ludzie, ale mają smoczą duszę, należą do zapomnianego rodu ludzi-smoków. Tych rodowitych mieszkańców Ziemiomorza, którzy nie poddali się podziałom.
  Nie rozumiem, dlaczego ocenia się ją najniżej wśród książek z tej serii. Jedni uważają, że to nieudana próba pociągnięcia dalej cyklu Ziemiomorza. Nie uważam, że na poprzedniej części - "Grobowcach Antuanu" seria powinna się skończyć. "Tehanu" rzeczywiście odbiega od tematyki przednich, mimo to bardzo mi się podobała i nie mogę się doczekać, aż sięgnę po "Inny wiatr". Oceniam ją na ■■■■■■■■□□ (osiem na dziesięć). Sądzę, że zasługuje na tak wysoką ocenę. Mnie poruszyła i odrodziła pozytywne uczucia do Ziemiomorza.
  Tydzień nie był dla mnie zbyt kreatywny, wymyśliłam sobie nowe zajęcie, ale nie będę zdradzała co to jest. Pod koniec sierpnia (albo na początku września) zobaczycie efekty mojej pracy, a teraz będę się z wami żegnać. Miłego weekendu! 



W słuchawkach:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz