6/30/2019

Bóg w wielkim mieście

Cześć Kochani!
  Bardzo dawno nie pisałam. Nie sądzę, że wrócę do systematyki pisania, a jednak chciałam opublikować moje przemyślenia dotyczące ostatnio przeczytanej książki. Dzisiaj zajmiemy się dziełem Katarzyny Olubińskiej pt. "Bóg w wielkim mieście".
  Zacznę może od tego jak trafiłam na tę książkę. Generalnie nie mam w zwyczaju za bardzo zagłębiać się w świadectwa ludzi, mówiące o tym, jaki Bóg jest super, bo uzdrawia itd. Mimo że jestem wierząca, bardzo trudno mnie przekonać do takich historii. I nie chcę tutaj wywoływać wojny o to, czy Bóg jest, czy Boga nie ma. Jakie każda ze stron ma dowody. Zaznaczam tylko, ze zawsze sceptycznie podchodziłam do tego typu książek i sama raczej po nie nie sięgam. Raz sama sięgnęłam po książkę religijną (wcześniej samodzielnie ją kupując) - był to "Bóg nie żyje". Sugerowała, że tam właśnie są dowody na istnienie Boga. Sama nie mogę się zgodzić z tym stwierdzeniem, bo "dowody" były średnio przekonujące, a do tego jestem zdania, że nie znajdziemy dowodów. Gdyby były dowody, to by nie było wiary. Ale odbiegam od tematu.
  Dwa lata temu dostałam tę książkę od mojej wspólnoty na urodziny. To było coś super, bo sama nigdy bym się nie spodziewała, że mogą zorganizować coś takiego dla mnie. A że był to prezent od wspólnoty, to musiało być religijnie. Książka przeleżała u mnie prawie dwa lata, nim się za nią zabrałam, ale uznałąm, że jako lektura przed pójściem spać może okazać się bardzo dobra. I tak właśnie było.
  Trudno jest mi napisać coś obiektywnego na jej temat, szczególnie ze względu na jej formę. Jest to tak naprawdę zebranie wywiadów z polakami, mniej lub bardziej znanymi, przeplecione razem z osobistymi odczuciami. Na jaki temat? Jak sam tytuł wskazuje na temat Boga. Tego, jak go szukać? Czy w ogóle warto? Gdzie oni (autorka i wszyscy, którzy zgodzili się udzielić jej wywiadu) Go znaleźli.
   Jak dla mnie jest to dość dobra inspiracja do zmienienia swojego życia, do tego, żeby samemu zacząć szukać. W końcu przestać się tłumaczyć, że miasto wymaga od nas innej postawy. Autorka książki sama była kiedyś kobietą z wielkimi marzeniami. Pochodzi z małej miejscowości i przyjechała do Warszawy robić karierę. Naoglądała się wcześniej filmów, jak to w tym "wielkim mieście" jest. Kiedy czujesz się panem wszystkiego, a świat tylko pomaga Ci w tym wszystkim, co robisz. Zetknęła się ona jednak z bardzo brutalną rzeczywistością, która dość szybko zmusiła ją do przewartościowania tego co robi. Opisała to wszystko razem ze spotkaniami z niesamowitymi ludźmi, w bardzo przystępnej formie. Jako lektura, na pół godziny przed pójściem spać (jeśli tylko nie drażnią Was wszystkie tematy związane z kościołem, wiarą i Bogiem), nadaje się idealnie, oczywiście moim zdaniem. Za każdym razem można poznać nową historię, nowego człowieka. Nie wystawiam oceny, bo trudno jest ocenić czyjeś świadectwo życia.
  Jako SPOILER (jeśli nie znacie, autorki chociażby z telewizji, jak to było w moim przypadku), mogę Wam powiedzieć, że na tem moment odnalazła swoje szczęście. Zadomowiła się w Warszawie. Książkę napisała dla tych wszystkich ludzi jak ona, z wielkimi marzeniami. Powstała ona równolegle z rozwijanym blogiem: bogwwielkimmiescie.pl



W słuchawkach:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz