12/30/2014

Nowe znaczy lepsze?

Hej!
  Jak mówiłam jeszcze w tym tygodniu będę pisała. Tym razem chciałabym napisać coś odnośnie Nowego roku. Wszyscy zawsze tak się nim zachwycają. mają dosyć poprzedniego, bo przyniósł im cierpienie lub smutek, albo po prostu dążą do przodu nie nie mogą się doczekać zmian. Jak jest ze mną. w sumie, to sama nie jestem pewna. W dzieciństwie zawsze było wielkie zamieszanie wokół Sylwestra, a jeżeli chodzi o Nowy Rok... To nie był on jakoś super hucznie obchodzony. W prawdzie na nocnym niebie robiło się jasno i kolorowe światełka migały między gwiazdami (jeżeli akurat nie padało, a jeśli padało, to między płatkami śniegu), ale nie było to żadne wielkie wydarzenie. Nie szło się do szkoły. Tyle. W późniejszych latach chodziłam na imprezy sylwestrowe do znajomych. Bawiłam się zawsze dobrze, tańczyłam, śmiałam się i życzyłam, żeby następny rok był chociaż tak dobry jak mijający, a najlepiej lepszy.
  W tym roku zostaję w domu i spędzam Sylwestra z Fizyką. Jedynym moim prawdziwym ukochanym. Później puścimy sobie maraton horrorów (jeżeli tylko uda mi się namówić tatę na to) i to będzie moje świętowanie. Oczywiście bracia nie pozwolą mi zapomnieć o fajerwerkach i jeszcze przed północą usłyszę kilka razy wołanie, żebym popatrzyła, bo ktoś się zebrał i puszcza.
  Jak widać moje tegoroczne obchody Sylwestra i Nowego Roku nie będą wyjątkowe, niezapomniane może tak (w końcu przygotowania do Olimpiady Fizycznej trwają i fajnie byłoby pamiętać, to czego się wtedy nauczę - znając życie będzie to prąd stały albo magnetyzm, nie najprostsze tematy więc warto je dobrze przerobić), ale za to jest coś co mi się podoba w Nowym Roku, a mianowicie - POSTANOWIENIA.
  Wszyscy je wymyślają, obiecują sobie nie wiadomo jakie cuda, a tak naprawdę niewiele z tego wychodzi. Jednak zwyczaj jest jak najbardziej fajny. Sama praktykuję go od wielu lat. W tym roku nie mam zamiaru zmieniać tradycji. Tyle, że poza postanowieniami dodam jeszcze wyzwanie książkowe. Znalazłam je na Facebooku, kilku moich znajomych dołączyło do wydarzenia, więc postanowiłam zobaczyć co się dzieje. Okazało się, że jest to wyzwanie, którego grafikę widziałam już na jakiejś innej stronie. Bardzo mi się spodobało, ponieważ wymusza na mnie większą systematyczność w czytaniu, z czym jest u mnie krucho. Z resztą można to spokojnie zauważyć patrząc na to z jaką częstotliwością pojawiają się moje recenzje na blogu.Z realizacją niektórych punktów będę miała nie mały problem, ale postaram się znaleźć książki odpowiadające każdej pozycji. W ogóle na początku myślałam, że do każdego podpunktu należy wybrać książkę (i postaram się tak to zrealizować, w końcu więcej czytania, to więcej przyjemności), ale gdyby miało mi się to nie udać (matury w maju, Olimpiada Fizyczna 11 stycznia itd.) to zrealizuję chociaż grupami kilka warunków jedną książką. Bardzo zachęcam do zabawy, bo może być bardzo fajnie (na grafice macie adres bloga, z którego wzięłam wyzwanie). :) Napiszę jeszcze, że chcę się podjąć przeczytania 100 książek, które trzeba znać według BBC. Niedługo postaram się opublikować post na ten temat, albo może zrobię osobną stronę na ten temat. jeszcze nie wiem, ale na pewno coś takiego będzie.
  A wracając do postanowień noworocznych, nie byłabym sobą, gdybym kilku nie miała. Nie rozumiem ludzi, którzy mają miliony postanowień na Nowy Rok. Ciężko jest się trzymać tak dużej ilości ograniczeń, jeżeli mocno ingerują w nasze życie. Zmiany należy wprowadzać, ale dlaczego wszystkie na raz?  A teraz moje postanowienia:
  I garstka wyjaśnień. Możecie pomyśleć, że jestem bardzo leniwa, dlatego chcę więcej spać. Może coś w tym jest, ale nie zmienia to faktu, że sen jest towarem deficytowym w moim życiu. Jeżeli w roku szkolnym śpię więcej niż pięć i pół godziny, możemy śmiało mówić o odpoczynku, a bardzo często zdarza mi się spać koło czterech godzin. Nie jest top ani zdrowe, ani praktyczne, bo cały czas chodzę zmęczona. Jedynie porządny zastrzyk adrenalino stawia mnie na nogi.
  Zadbam o siebie. Tak, to dość ważne. W ostatnim czasie prawie nie przejmuję się ani swoim wyglądem, ani stanem zdrowia (na szczęście nie choruję, więc nie jest jeszcze tragicznie). Wiem, że muszę zmienić tryb życia, jeść regularnie, m. in. śniadania, jakiś ciepły posiłek w ciągu dnia i żeby to nie było jedno i to samo. No i zbliża się studniówka, fajnie byłoby gdybym dobrze wyglądała. wiem, że w trzy tygodnie nie zmienię się aż tak bardzo, ale jeżeli będę systematycznie o siebie dbała, może będzie lepiej, np. za pół roku.
  Jeżeli chodzi o uśmiech, jest on symbolem szczęścia i, niestety, w ostatnim czasie dość rzadko gości na mojej twarzy. Jak już kiedyś pisałam, chcę być szczęśliwym człowiekiem, a uśmiech to taki najprostszy sposób na okazywanie radości.
  Teraz lekka zamiana punktów, będę jeździć na rowerze. Bardzo to lubię i z reguły jeździłam dość dużo, ale w czasie ostatniego roku mój rower nie był zbyt często używany. Byłam tylko na kilku wycieczkach rowerowych i nie jeździłam sama, dla siebie, dla przyjemności. Czas to zmienić i może odwiedzić kilka pobliskich miasteczek, coś pozwiedzać.
  I najważniejsze z moich postanowień - ogarnąć się. Może brzmi to dziwnie, trudno, ale muszę się wreszcie ogarnąć, poukładać swoje życie, podjąć jedne z ważniejszych decyzji w moim życiu i cieszyć się z niego. Nie najlepiej to wygląda, jeżeli w klasie maturalnej jeszcze nie wie się, na jakie studia chce się pójść, co chce się robić w życiu, a podejmowanie decyzji nadal przeraża, dlatego odwleka się je w czasie jak najdłużej. No i muszę się ogarnąć z prowadzeniem bloga, z Olimpiadą, z maturą i wieloma innymi rzeczami, których już nie wypisałam, bo byłoby ich zbyt dużo i można by mnie było posądzić o hipokryzję, bo krytykuję ludzi, którzy mają dużo postanowień, a sama robiłabym dokładnie to samo.
  Na koniec chciałabym Wam jeszcze życzyć szczęśliwego Nowego Roku i udanej zabawy sylwestrowej (i dużo metalu, metal zawsze spoko). Trzymajcie się ciepło. Do zobaczenia za rok. :)



W słuchawkach:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz