5/03/2014

Maj - miesiąc zmian

  Ten tydzień był pełen przygód i nowych doświadczeń.Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, ze nie ma zbyt wielu odpowiedzialnych osób w moim najbliższym otoczeniu. Do tego czuję, ze coraz bardziej się klasowo dzielimy i nie jestem w tych poglądach sama. Chciałabym to zmienić, jednak najpierw muszę zmienić siebie, żeby później zmieniać świat, dlatego od początku maja codziennie, będę pisała o tym co zrobiłam dla siebie, jak trzymają się moje postanowienia i może w tym odnajdę swoją motywację.


DZIEŃ PIERWSZY - 1 MAJA
  Dzisiaj postanowiłam zmienić coś w swoim życiu. Chcę, tak jak do tej pory, uszczęśliwiać ludzi, ale przy okazji zrobić co dla siebie. Podjęłam majowe wyzwanie mojego kalendarza (na Boże Narodzenie dostałam od chłopaka kalendarz Beaty Pawlikowskiej z pozytywnymi myślami na każdy dzień roku, jednak gdy przeszedł maj, spotkałam się w nim, nie z pozytywną myślą, a wyzwaniem, aby zmienić swoje życie), będę codziennie chodziła na spacer. Może nie zawsze zaraz po wstaniu z łóżka, ale będę - ten czas poświecę dla siebie.
  Wyszłam na spacer dopiero w godzinach popołudniowych, nie wiem czy to przez moje lenistwo, czy przez sam fakt, że nie byłam przekonana do tego wyzwania - do tej pory czuję, że nie powinnam dać się manipulować kalendarzowi. Do tego dawniej chodziłam na spacery, aby uciec od męczących mnie spraw. Mimo to dzisiejszy spacer nie był najgorszy. Zaraz po wiosennej burzy, ze słuchawkami w uszach postanowiłam przejść się po osiedlu. Otaczała mnie duchota i irytujący zapach mokrej, skoszonej trawy. Czułam się niezauważana przez ludzi. Im bardziej oddalałam się od domu, tym większe ilości ich mijałam, a oni mnie zwracali na mnie uwagę. Minęłam grupę zapitych mężczyzn pod sklepem, widziałam mężczyznę o kulach i starszych ludzi z psami. Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego starsi ludzie mają zwierzęta. Może to dlatego, że chcą czuć się potrzebni, chcę się kimś opiekować. To smutne... Najgorsze jest to, ze sama w czasie tego spaceru czułam się podobnie. Nikomu niepotrzebna, zbędna, bezwartościowa. Do tego dokuczał mi ból, nie wiem czy to poprzez to, ze dawno nie spacerowałam, czy z jakichkolwiek innych przyczyn, jednak to nic przyjemnego.
  Mimo to, choć może wydać się to dziwne, trochę mi to pomogło. Wróciłam do domu po ponad godzinie i było mi jakoś tak lżej na sercu. Może nie jest to dużo, ale zawsze coś. Oby z każdym dniem moje samopoczucie było coraz lepsze.

Piosenka na dzisiejszy spacer: Serj Tankian - "Sky Is Over"


DZIEŃ DRUGI - 2 MAJA
  Jezu, proszę opiekuj się nami, bądź przy nas, daj nam cierpliwość i spokój.

  Dzisiaj wyszłam z domu, żeby uciec od złych myśli. Nie jest ze mną najlepiej. Nie chcę tego innym pokazywać. Każdy ma na głowie miliony swoich problemów. Teraz muszę być bliskich wsparciem. Tak będzie lepiej...
  Byłam w Palmiarni z Szymonem.

Piosenka na dzisiejszy spacer: Panic! At The Disco - "There's a Good Reason These Tables Are Numbered Honey, You Just Haven't Thought of It Yet"


DZIEŃ TRZECI - 3 MAJA
  Mogę być z siebie dumna. Chyba po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy udało mi się wytrzymać trzeci dzień wypełniając swoje postanowienia. Było trudno. Zniechęcenie było naprawdę duże, ale postanowiłam się nie dać i udało mi się.
  Dzisiaj wyszłam dość późno, może to ze względu na zniechęcenie, albo po prostu ze względu na ogarniające mnie lenistwo. Pewnie przez jedno i drugie. Ale już mniejsza o to. Wyszłam ubrana w ciężkie, grube glany. Mimo to nie byłam ubrana najcieplej, co dawało mi się we znaki za każdym razem, gdy zaczynało wiać. Moja okolica jest wyjątkowo wietrzna (bloki ustawione prostopadle do siebie zawsze sprawiają, że niezależnie od pogody wieje - niby może to być przyjemne w wielki upał, ale wtedy nigdy się tego nie zauważa, albo wieje ciepły wiatr, który nie daje nawet chwilowego ochłodzenia), dlatego też musiałam szybko przyzwyczaić się do panującej temperatury i chować się za drzewami. 
  Te właśnie drzewa przyciągnęły moją uwagę. Nigdy nie uważałam, ze jakoś dobrze znam się na drzewach, jednak od kiedy obserwuję wiedzę moich znajomych na ten temat orientuję się, że wiem naprawdę nie mało (dużo też nie, ale umiem rozpoznać 90% drzew rosnących na osiedlach). Dzisiaj postanowiłam rozpoznawać drzewa po ich liściach, kształcie i czasem (bardzo rzadko) kwiatów. Zadziwiło mnie jak wiele lip jest na moim osiedlu i choć to może wydać się dziwne, te drzewa przypomniały mi o nauce do kolokwium, które będę pisać 14 maja. po prostu babka, która prowadzi z nami zajęcia ma jedno z nazwisk Lipowska i tak jakoś na zasadzie skojarzeń doszłam do tego, ze powinnam wziąć się za naukę. Będzie ciekawie...

Piosenka na dzisiejszy spacer: INXS - "Never Tear Us Apart"



  A co do szkoły w tym tygodniu. No cóż. Pierwszy (choć nie pełny) tydzień, gdy opuścili nas trzecioklasiści. Z bólem na sercu żegnałam ich w piątek, a teraz wszystko wydaje się takie puste bez nich. Może i nie chodzimy między wydziałami Politechniki Łódzkiej, bo wszystkie sale są dla nas dostępne, ale wolałabym móc ich nadal widywać na korytarzach, nawet za cenę zajęć poza samym budynkiem szkoły. Jest to też pierwszy tydzień, gdy nie widuję się z Szymonem na prawie każdej przerwie w szkole. Doszłam do wniosku, ze muszę się do tego przyzwyczaić, w końcu przede mną jeszcze cały rok, gdy nie będziemy widywać się codziennie w szkole. Mimo to jest mi trochę ciężko. Może też dlatego postanowiłam zrobić coś dla siebie?
  Kończę już. Późno się robi, a przecież jeszcze tyle rzeczy na głowie. Do zobaczenia (choć między literami). Miłego wieczora. Oby jutro było zawsze lepsze od dzisiaj. :)



W słuchawkach:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz