12/26/2015

Polecieć na skrzydłach innego wiatru

Cześć kochani!
  Już bardzo, bardzo długo nie pisałam. Dużo zmieniło się w moim życiu, bardzo dużo, właśnie dlatego tak długo nie pisałam. Teraz też szukam garściami choć chwili czasu na sen. Na szczęście mamy święta i jest szansa, że jeśli tej nocy prześpię 8 godzin wreszcie wyśpię się za wszystkie dotychczas nieprzespane noce na studiach.
  Co jest jeszcze pięknego w świętach? To, że mam czas czytać i właśnie skończyłam "Inny wiatr" Ursuli K. LeGuin, dlatego też chciałabym ją zrecenzować. A tak naprawdę znów spróbować napisać kilka mało składnych zdań o moich wrażeniach, odczuciach po przeczytaniu tej, już ostatniej powieści z cyklu Ziemiomorza.
  Zacznę może od tego ile czytałam tę książkę, z przerwami oczywiście, ale zawsze. W sumie wyszłoby od sierpnia, około 5 miesięcy. Dlaczego tak długo? Po pierwsze ostatnio moją ulubioną lekturą stała się "Symfonia C++" (uroki studiów informatycznych), do tego uznałam, że zaraz po przeczytaniu "Blasku fantastycznego" Pratchetta idealnym pomysłem będzie kolejna dawka fantastyki, ale też pierwsze dwa rozdziały mi się niemiłosiernie dłużyły. Nie wiem dlaczego, ale zupełnie nie wydały mi się interesujące. Teraz, gdy znam zakończenie, widzę, że budowały napięcie, wyjaśniały kwestie i wiązały wątki z poprzednich książek z tym co ma się już wkrótce wydarzyć, ale wtedy było to dla mnie zupełnie zbędne. Ale gdy cała opowieść zaczęła się układać, wystarczyło kilka godzin, żebym skończyła ją czytać. 
  O czym jest książka? Gdy zadano mi pytanie od razu stwierdziłam, że chyba najbardziej z całej sagi mówi o smokach. To śmieszne, że mój znajomy ostatnio zapytał mnie, czy jeszcze czytam o smokach. Jeszcze biorąc pod uwagę wizję smoków przedstawioną nam już w poprzedniej części, z zapartym tchem poznawałam kolejne tajniki jakie skrywały przede mną nowe akapity.
  Ciężko mi napisać cokolwiek więcej nie zdradzając całej historii. W końcu jako ostatnia z powieści "Inny wiatr" jest zobowiązany zakończyć wszystkie rozwinięte wątki (albo ich zdecydowaną większość) i moim zdaniem robi to bardzo dobrze. Jedno na co mogę narzekać, to dość oczywiste zakończenie. Nie byłam zaskoczona tym co się wydarzyło. W raz z budowanym napięciem, rozwijały się plany co do zakończenia. Trochę mnie to bolało, ale mimo wszystko z ogromnym zafascynowaniem doczytałam do ostatniego zdania. Musze się przyznać, że wzruszyło mnie to. Nadal bardzo emocjonalnie podchodzę do bohaterów. Czułam to co Tenar, cały smutek, ale też zrozumienie dla tego co w końcu musiało nastać.
  Jest jeszcze jedna rzecz, która bardzo mnie boli. Można powiedzieć, że moment kulminacyjny znajduje się na ostatnich dziesięciu stornach powieści, gdy wszystko co jest wcześniej snuje nam opowieść jak rzeka, razem ze wszystkimi meandrami. Do tego jest dość ubogo opisany. Można śmiało powiedzieć, że wiemy co się dzieje, ale moim zdaniem zabrakło tutaj trochę... może weny twórczej? Nie ujmuję tutaj oczywiście umiejętności Ursuli LeGuin, ale książka była długo po poprzednich częściach i nie czuć tutaj już dokładnie tego klimatu jaki był w "Czarnoksiężniku z Archipelagu". Pewnie spora część fanów tej amerykańskiej autorki się ze mną nie zgodzi, ale sama tak uważam i nie mam zamiaru się z tym kryć.
  Podsumowując - nadal kocham Ziemiomorze i z ogromną chęcią sięgnę po opowiadania z tej serii, ale oczekiwałam "Innego wiatru" trochę więcej. Perfekcyjnie zamyka wszystkie pootwierane wątki, daje czytelnikowi możliwość zapatrzenia się w przyszłość bohaterów i chce się czytać więcej, ale miałam nadzieję, na coś innego. Stąd i tak wysoka ocena ■■■■■■■□□□□ (sześć na dziesięć).
  Moja opinia pewnie będzie się jeszcze długo kształtowała, w końcu właściwie dwie godziny temu skończyłam czytać, ale przynajmniej dowiedzieliście się, jaka jest moja świeża reakcja na całą książkę. A Wy mięliście już szczęście ją poznać? Przypadła Wam do gustu? Koniecznie napiszcie w komentarzach.
  A tymczasem żegnam się z Wami. Już niedługo napiszę recenzję "Blasku fantastycznego", który czeka na post już od lipca (najpóźniej za tydzień powinna się ukazać). Trzymajcie się ciepło i dużo czytajcie!



W słuchawkach: